
Na tę chwilę czekaliśmy przez 11 lat. Legendarny zespół funkowy wraca, by upewnić swoich fanów, że wciąż mają w sobie siłę, by utrzymać się w czołówce.
Jedni ich nienawidzą, inni kochają. Niezmiennie od lat bilety na ich koncerty wyprzedają się w ciągu 5 minut, a fani chcą więcej. Jamiroquai to zespół, który powstał w latach 90. i od tej pory porusza wszystkich słuchaczy elektryzując, dodając energii i przepełniając funkiem. Kiedy Jamiroquai grają – wszyscy tańczą. Tak, nawet ten koleś, który zawsze podpiera ścianę.
„Automaton” to niezwykła mieszanka elektroniki i klasycznych disco dźwięków w cudownej oprawie funku. Jak twierdzi sam zespół – to przeszłość i przyszłość. A z nimi także teraźniejszość. Dlaczego, pytacie?
Ich muzyka przenosi nas w taneczne czasy wolności, kiedy artyści na scenie czuli się równie swobodnie, co we własnej sypialni. Czuli to, co robią, bawili się muzyką. Była ich pasją. Jamiroquai wciąż to mają. I zamierzają się tym z nami podzielić na nowym albumie.
Pierwszy kawałek, „Shake it On”, to definicja albumu. Muzyczna hybryda miękkiego głosu Jaya Kaya, ogólnie panujących elektronicznych dźwięków i klasycznego disco. W ten sposób łączą ze sobą przeszłość i przyszłość muzyki, stając pomiędzy nimi jako to, co je scala.
Następnie przychodzi pora na tytułowy „Automaton”. Pamiętacie jeszcze „Virtual insanity”? Tak, charakter pozostał ten sam, ale tym razem zespół nie tylko oferuje nam wolne rozmyślania o przyszłości silnie związanej z rozwojem technologii. Tym razem sprawiają, że przyszłość przedstawia się sama, bez zbędnych kurtuazji, wykopując drzwi w rytm refrenu, wskakując do pokoju tanecznym krokiem. Teraz już nic na to nie poradzimy. Stopą wybijamy rytm, wsłuchując się w głos Kaya.
Wibracje sci-fi ustępują. Elektronika przygasa, nadchodzi coś zupełnie innego. Zespół poddaje się swojemu funkowemu charakterowi. Nadchodzi „Cloud 9”, gdzie główne skrzypce przejmuje wokalista. Pełnie wrażeń zapewnia tylko teledysk. Piękne kobiety, szybkie wozy i taniec w klubie. Ten kawałek jest jak broń o szerokim zasięgu – puść go w autobusie, wszyscy zaczną tańczyć. No, może poza tą babcią pod oknem. Chyba, że dobrze zbajerujesz.
I tak przeplatają się przeszłość z przyszłością, dając nam pełnię „Automatonu”. Charakterny, porywający, a z drugiej strony miękki, zabawnie funkowy. Jest to wielki powrót, na który czekaliśmy. I przykład dla wielu innych zespołów. Jak widać nawet przerwa 11 lat nie zabije pasji, którą czuć z każdego kawałka Jamiroquai.
Korekta: Olga Miziuk